Dżungla, deszczowe lasy równikowe
Dżungla, to jest to! Trzeba doświadczyć samemu tego uczucia, kiedy zagłębiasz się w zieloną, gęstą materię. Wokół rozlegają się dziesiątki dźwięków. Wszystko jest nowe, obce. Nasłuchałeś się od dziecka tyle o wężach, jadowitych pająkach, skaczących na głowę małpach, krwiożerczych zwierzętach, że wstępujesz w tą czeluść z dreszczykiem podniecenia.
Ale z każdym krokiem oswajasz się z tym. Czujesz się coraz lepiej, coraz bardziej w domu. Wszystko jest takie piękne, wprost przytulne. I to nic, że momentami brniesz po kostki w wodzie, przewracasz się na leżących pod nogami konarach i korzeniach. Brniesz dalej do przodu, aby poznać jak najwięcej z tego egzotycznego świata. Ze świata, o którym czytało się w książkach, oglądało filmy, słuchało opowieści w radiu. A teraz ty sam, tutaj stoisz oszołomiony i próbujesz ogarnąć wszystkimi zmysłami tłoczący się zewsząd nadmiar informacji i obserwacji.
Wszystkie zdjęcia są poruszone, obiektyw wodoszczelnej kamerki spływał cały czas wodą, aparat próbowałem chronić jak się dało przed deszczem. Jednym słowem bardzo ciężkie warunki dla fotografa. Ale nie ma to znaczenia. Są wystarczająco dobre, aby oddać wrażenie chwili i zabrać ze sobą wspomnienia do Polski, do domu.
Ścieżka przez dżunglę prowadząca prosto do termitiery.
Termitiera. Termity też można jeść. Jadłem ich dupki z papryką chili. Ostre jak brzytwa!
Jeszcze jedna termitiera. Dżungla w deszczu, widać smugi padających kropel (a właściwie lejących się z nieba strumieniami).
Podobny system korzeniowy znamy także z polskich olsów.
Deszczowe lasy równikowe. Trochę rozdeptane już przez miejscowych i turystów, ale dalej zachwycające.