Zimowy poranek w Beskidach

Dawno mi się tak nie chciało wracać z Wisły do domu. W poniedziałkowy poranek wcześniej wstałem, z mocnym postanowieniem powrotu po weekendzie do pracy. Ale jak tu odmówić sobie chociaż króciutkiego spaceru?!

Cały Beskid Śląski pokryty był dywanem białego puchu. Cisza i spokój zupełnie obcy zgiełkowi wielkich miast.

Wisła, zima

Wyszedłem z domu i zamknąłem za sobą furtkę. Natrafiłem na mocno wydeptaną wyłącznie przez sarny ścieżkę. Dokąd to one tak szły? Okazało się, że sąsiad ma przewrócone jedno przęsło ogrodzenia i te sarenki coś musiały smacznego u niego w ogrodzie znaleźć i często tam zaglądały.

Zrobiłem kilka kroków. Na starym świerku, świeżymi wiórami zionie wydłubana ogromna dziupla, oznaka bytności dzięcioła czarnego. Upatrzył sobie to drzewo, bo na nim już od dawna, dwie inne dziury straszą.

Sarnie tropy rozdzielają się i rozchodzą stopniowo po całym lesie.

Barania Góra
i Malinów spowite w chmurach. Skocznia Małysza ginie w białych mgłach. Tylko na Cieńkowie widać pracujący wyciąg i małe punkciki szusujących narciarzy.

Odwracam się plecami do cywilizacji i zagłębiam w Dolinę Fiodorówki. Początkowo jest cicho i spokojnie. Na śniegu nieliczne tropy zwierząt, a bogatki i modraszki buszują na krzewach. Posuwam się pomału i cichutko. Nasłuchuję. Przeglądam lornetką okoliczne drzewa.

W oddali odzywają się stukania i trele dzięciołów. Starając się zbliżyć do tych odgłosów, dochodzę do małej polanki. Przycupując na jej skraju, pod gałęziami świerków staję się prawie niewidzialny. No i zaczęło się. Wokół wszystko raptem ożyło. W koronach drzew aż się kotłowało od malutkich mieszkańców. Bogatki, modraszki, sosnówki latały mi przed oczami tam i z powrotem. Tuż za plecami słychać było furkot skrzydeł. Frrrrr, frrrrrr, frrrrr. Mała rzecz, ale wrażenie niesamowite.

Coś dzieje się po przeciwnej stronie polanki. Początkowo myślałem, że to dzięcioł coś opukuje. Przyglądam się przez lornetkę, a tam dwie wiewiórki sobie siedzą i wyjadają nasiona z szyszek świerkowych! Wokół taka cisza, że słychać dokładnie pracę ich małych ząbków.

Staram się zidentyfikować jeszcze jednego ptaka siedzącego na czubku drzewa, a z oddali odzywa się kolejny ciekawy, nie znany dźwięk. Ale pora zostawić za sobą ten dziewiczy świat przyrody i wracać do domu, czekają na mnie. Ale mi się nie chce!!!

Comments are closed.