Lanckorona
Malo jest w Polsce miasteczek, gdzie w tak pięknym stanie zachował się układ urbanistyczny i stara, drewniana zabudowa.
Już sam dojazd serpentynami od strony Suchej Beskidzkiej dostarcza pięknych widoków i miłych wrażeń, a u celu wydaje się, że czas stanął w miejscu.
Lanckorona atrakcji dostarcza co nie miara. Pobliskie wzgórze zamkowe, zwane Góra Lanckorońska, ze specjalnie wytyczonymi alejkami i ścieżkami daje wiele możliwości spacerów. Już same ich nazwy wprowadzają w nostalgiczny nastrój: Aleja Zakochanych, Aleja Cichych Szeptów, Na Moczary, Do Dawnego Kamieniołomu i Dawny Trakt Królewski.
Na Rynku w pobielonej, zabytkowej chacie znajduje się Izba Muzealna. Zawiera ona kolekcje wyposażenia okolicznych domów i sprzęty codziennego użyku pra-pra-pra-dziadków obecnych mieszkańców Lanckorony.
Piękny, przestronny i stromy Rynek. Kiedyś od każdego jego rogu odchodziła tylko jedna, zakrzywiona ulica, tworząc ciekawy układ turbinkowo-wiatrakowy.
Na szczęście główne ciągi komunikacyjne przechodzą bokiem i udało się tutaj zachować poczucie ciszy i spokoju. Stare chałupy są odnowione i wymalowane. Bardzo wiele, przeważenie XIX wiecznych domów ma przybity znaczek “Zabytek kultury“.
Lanckorona jest dobrze znana wszystkim miłośnikom urokliwych, zabytkowych budowli i podobnych klimatów. Przybywają tutaj malarze i koneserzy atrakcyjnych plenerów. Dla nich to powstają tutaj małe galerie sztuki. Miasteczko zmierza w rozwoju turystycznym w kierunku wytyczonym przez Kazimierz Dolny.
Zabudowa wokół rynku swoimi chatami przypomina mi bardzo wieś Vlkolinec leżącą w Słowacji na zboczach Wielkiej Fatry. To właśnie w tęsknocie za tamtą atmosferą zawitałem tutaj szukając jej namiastki.
W pobliżu leży Kalwaria Zebrzydowska, gdzie także trzeba koniecznie zajrzeć, a daleko na horyzoncie majaczy Babia Góra, Królowa Beskidów, dokąd można w miarę szybko dojechać samochodem.
A niech wszystkich zachęci do wizyty i wprowadzi w ten nostalgiczny nastój Grzegorz Turnau i jego uroczo zaśpiewany utwór Lanckorona.
Lanckorona
Widok z balkonu willi w Lanckoronie
to panorama bitwy nieskończonej,
pola po których nie popędzą konie,
póki nie będzie zboże wykoszone.
Na pochyłościach rozłożone paski,
żółte, zielone wstążki od orderów,
których nie noszą, jedyne oklaski
to skrzydła ptaka wśród zboża szpalerówLanckorona, Lanckorona
rozłożona gdzie osłona
od spiekoty i od deszczu,
od tupotu szybkich spraw.Stół nakryty wyostrza łyżki profil
a cerata pod nią błyszczy się w kratkę.
Kształty i wzory, dla których chlorofil
to jest dzbanek na miętową herbatkę.
Widok na stronę dojrzałej przyrody
przesila się w oku w nawałnicę ziół.
Dmą aromatów przezroczyste kłęby,
rozległa forpoczta wyplecionych buł.Lanckorona, Lanckorona
rozłożona gdzie osłona
od spiekoty i od deszczu,
od tupotu szybkich sprawStroma uliczka wiedzie do piekarni,
stygnie na półkach zwyciężona gleba.
Młoda piekarka sypie dla ptaszarni
pachnące ziarno w kształcie grudek chleba.
Ziarna dla ptaka, ziarna dla człowieka
a dzikie chaszcze dla wiatrów muzyki.
Miejsca na które mało kto dziś czeka,
czasem z makatki piękny jeleń dzikiLanckorona, Lanckorona
rozłożona gdzie osłona
od spiekoty i od deszczu,
od tupotu szybkich spraw.
– Grzegorz Turnau
Posłuchaj koniecznie i pakuj plecak!