Korynt
[Grecja objazdówka 7+7, cześć 15]
Z antycznego, hellenistycznego miasta Korynt pozostała tylko świątynia Apollina.
Niegdyś 300 000 miasto, rozpostarte pomiędzy portami nad Morzem Jońskim i Egejskim, zostało zrównane z ziemią przez rzymskie legiony. Odbudowane już przez Rzymian, nigdy nie odzyskało swojej potęgi handlowej.
To tutaj gościł i przemawiał św. Paweł. To tutaj na mównicy w centrum Agory musiał bronić się oskarżony o szerzenie herezji. To tutaj kierował swoje Listy do Koryntian.
Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. […]
Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. […]
List do Koryntian Hymn o miłości
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość.
A wzgórze widoczne na zdjęciu, górujące nad Koryntem, to słynne wzgórze, na które do dzisiaj Syzyf bez powodzenia wtacza swój ciężki kamień.
Mit o Syzyfie
Syzyf był królem Koryntu. Wiódł bardzo szczęśliwe życie, ponieważ jego ziemie były piękne i zasobne. Zeus wybrał go na swojego ulubieńca, dlatego był zapraszany na wszystkie uczty odbywające się na Olimpie, na których spożywał razem z bogami ambrozje i nektar.
Po powrotach z biesiad na Olimpie lubił opowiadać o sprawach, o których dyskutowali bogowie.
Pewnego razu władca Koryntu wyjawił bardzo poufną informację, przez co sam Zeus miał wielkie nieprzyjemności. Zezłoszczony wysłał do Syzyfa bożka śmierci Tanatosa, jednak Syzyf uwięził Tanatosa w piwnicy. Rozgniewany Zeus wysłał walecznego Aresa na pomoc Tanatosowi.
Pierwszą ofiarą Tanatosa był Syzyf, jednak umierając powiedział żonie, aby nie pochowała jego ciała, wiedział bowiem, że dusza należąca do ciała, które nie jest pogrzebane, nie może dostać się do państwa umarłych.
Błąkał się nad brzegami Styksu, tak długo, że Hades pozwolił mu powrócić na ziemię i dopilnować swego pochówku. Syzyf poszedł, jednak nie miał zamiaru dotrzymać umowy i powrócić do podziemi. Kiedy bogowie przypomnieli sobie o nim postanowiono go surowo ukarać.
Miał wtaczać pod wielką, stromą górę olbrzymi kamień. Za każdym razem gdy był już u szczytu głaz się zsuwał i Syzyf musiał wtaczać go od nowa. Jego praca była bez końca.