Pamukkale

[Turcja – część 4 z 16]

No i zaczęło się. Godzina 8.00 pobudka i śniadanie, 9.00 odjazd z Antalya w kierunku Pamukkale.

Naszym przewodnikiem i opiekunem został Marcin Stolarski z biura TRIADA. Nie wiem jak inni przewodnicy, ale muszę przyznać że miałem szczęście, że trafiłem akurat na niego. Dostarczył nam takiej solidnej dawki wiedzy z zakresu geografii, historii, gospodarki, zwyczajów turecki, religii, kultury, języka, że chłonąłem wszystko bardzo dokładnie i byłem zachwycony. Ponieważ przeczytałem wcześniej 2 przewodniki po Turcji więc miałem teraz możliwość uporządkowania i ugruntowania posiadanej wiedzy o tym kraju.

Turcja objazdówka 7+7

Po raz pierwszy widzę tureckie Góry Taurus (Bycze Góry). Wyrastają gwałtownie z łąk i pół pszenicy, wysokie, strome, miejscami skalista, a miejscami porośnięte gęstą roślinnością. Wapienne, długie na 1500km, najwyższy szczyt Kaldi Dag ma 3734 metrów.

Mijane rzeki tworzą czasami głębokie wąwozy-przełomy. Co ciekawe ich koryta są prawie puste! Nie ma w nich wody!

Ogromne pola słoneczników, ze zwróconymi do słońca kwiatami, swoim kolorem przypominają nasze pola rzepaku. Trawy są tutaj w większości sucho-żółte, a nie zielone.

Beata nie opuszcza żadnej okazji aby napić się kawy. Słynna kawa po turecku to chyba już przeszłość. Większość Turków pije Nescafe. Jednak najbardziej popularnym tutaj napojem jest herbata. Podawana z małymi kosteczkami cukru w specjalnych szklaneczkach, ani za mocna, ani za słaba.

Widok na tarasy trawertynowe Pamukkale
Pamukkale

Po przejechaniu 400km dojeżdżamy do Pamukkale, malutkiego miasteczka rozsławionego na świecie za sprawą prawdziwego cudu natury: wapiennych tarasów tak zwanych trawertyn wypełnionych wypływającą z wnętrza góry gorącą wodą, bogatą w liczne sole mineralne, a przede wszystkim w węglan wapnia tworzący nieprawdopodobną szatę naciekową.

W sąsiedniej Karahayit oglądamy podobne tarasy, z tym że skład wody jest całkiem inny i mają one żółtawo-czerwony kolor. Temperatura źródła wynosi około 70 stopni i naprawdę trudno w nim utrzymać dłużej rękę. Miejsce to jest punktem wieczornych spotkań miejscowej ludności, która moczy sobie nogi i oblepia się brunatną glinką.

Pamukkale

Od 1997 roku wstęp na tarasy Pamukkale ograniczony jest tylko do wyznaczonej ścieżki i do tego boso. Ale nawet teraz i tak można dużo zobaczyć i dodatkowo poczuć własnymi stopami rzeźbę i fakturę tego cudu natury wpisanego do dziedzictwa UNESCO.

Pamukkale

Spacer ścieżką nad tarasami prowadzi poprzez ogrody byłych hoteli. Pojawiły się one w tym miejscu i za sprawą UNESCO zostały bardzo szybko zburzone, gdyż zakłócały naturalny proces tworzenia się wapiennych tarasów – trawertyn.

Śnieżno-białe nacieki wapienne w Pamukkale
pamukkale

Obok znajduje się muzeum Hierapolis i Basen Klepoatry. Basen ten, w którym kąpała się ponoć Kleopatra znajduje się na terenie zalanej gorącą i wysoko zmineralizowaną wodą głównej ulicy Hierapolis. Pływając i spacerując w wodzie oglądać można poprzewracane antyczne kolumny, cokoły i inne fragmenty budowli.

Gorące źródło, woda o właściwościach leczniczych i antyczne ruiny. Wszystko to tworzy niezapomniany klimat.

Obok Pamukkale znajdują się dwa wspaniałe zabytki kultury antycznej. Nekropolia i zniszczone trzęsieniem ziemi miasto Hierapolis.

Nekropolia Hierapolis

Nekropolia robi duże wrażenie swoim rozmiarem. Setki jeśli nie tysiące ogromnych grobowców wzniesionych aby przechować ciała zmarłych. Chowane były one do do sarkofagów – czyli „pożeraczy ciał”. Dlatego tak nazywano sarkofagi, gdyż złożone w nich ciała „znikały” w tym klimacie już po półtora roku, zostawiając tylko kości.

Miasto Hierapolis zbudowano wzdłuż liczącej ponad tysiąc metrów ulicy i to takiej „prawdziwej” z brukiem i kanalizacją. Przyglądałem się jej i oczami wyobraźni widziałem przechadzające tu tłumy odzianych w białe tuniki ludzi.

Hierapolis

Wokół stoi las kolumn, liczne pozostałości po rozmaitych budowlach takich jak łaźnie, teatr, agora, nimfenium, tajemnicza świątynia ku czci Plutona, w której wydobywający się trujący gaz był wykorzystywany przez kapłanów do robienia „sztuczek” ze zwierzętami i udowodniania ludności wyższość klasy kapłanów nad innymi.

Hierapolis

Mało czasu, mało czasu. Po każdej „atrakcji” wracam biegiem jako ostatni do autokaru tyle jest tutaj wspaniałych miejsc, do których trzeba zajrzeć, obfotografować i jeszcze mieć czas wczuć się na chwilę w człowieka sprzed 2000 lat i zobaczyć oczami wyobraźni jak to wtedy wszystko mogło wyglądać.

Obiad w restauracji o nazwie Antyczna dostarcza ogrom wrażeń kulinarnych, a jest ich tu naprawdę sporo i jeszcze parę przemyśleń. A więc nie jest to typowa restauracja. Jest to jedna z tych restauracji, które spotkałem poprzednio w Tunezji nastawionych na masowy przemysł turystyczny.

Podjeżdża autokar. Wysiada tłum turystów. Każdy bierze talerz/talerze do ręki. Ładuje sobie co chce i ile chce z wystawionych kilkudziesięciu dań, deserów i owoców. Siada, zjada, bierze dokładki, zjada, płaci 5 euro i wychodzi. Szybko, wygodnie, smacznie, estetycznie i do syta. Czy z taką gastronomią spotkamy się w Zakopanym, albo w Gdańsku?

Osobnych wrażeń dostarcza spacer wieczorową porą uliczkami Pamukkale. O zachodzie słońca podświetlane są minarety i przez głośniki płynie pieśń mezuinów nawołujących wiernych do wieczornej modlitwy.

Główna targowa uliczka robi na mnie ogromne wrażenie, właśnie poprzez swą małość, kameralność i taką naturalność. Tu sprzedają zioła, powiązane w pęczki leżą różne liście i roślinki. W innym miejscu siedzi kobieta na ulicy, nad paleniskiem z kukurydzą, którą pakuje klientom w liście rozmawiając przy tym przez telefon komórkowy. W lokaliku siedzą ludzie „po turecku” na dywanach i wsuwają jakieś ciasto, które dwie inne kobiety wałkują na przemian na wielkim, okrągłym, postawionym na ziemi „stole”. Jeden Turek wita się ze mną, całuje z dziewczętami i wciąga nas do swojego sklepu, aby pokazać jakąś wielgachną koszulkę polo. I cały tłum kobiet pozwijanych w swoje chusty, młodych i starych.

Wracając po ciemku do hotelu, jeszcze raz odprowadza nas głos mezuina zachęcającego mieszkańców Pamukkale do kolejnej modlitwy ku czci Allaha.

Jeszcze kawa, piwo, „odkażacz” teściowej, cola i kilka miłych chwil spędzonych na tarasie przy lekturze. Noc zapowiada się chłodna i przyjemna. No i pobudka o 4.30.

Comments are closed.