Katowice Giszowiec i biegówki

[Ania,Danka,Renata,Jacek]

W kolejną sobotę nadszedł czas na odwiedziny u katowickich przyjaciół w celu zapoznania się z „ich” trasami narciarsko-rowerowymi. Giszowiec pojawiał się wielokrotnie w rozmowach i na forum, i znudzony gliwickimi płaszczyznami, ciekaw byłem tamtejszych „górek”.

Rezerwat Murcki

Spotkaliśmy się pod zajazdem Rybaczówka zaraz obok drogi szybkiego ruchu na Bielsko. Na parkingu szereg tablic i tabliczek z rozpisaniem przebiegu ścieżek rowerowych. Widać, że ktoś tu dba o rekreację.
Biegówki na nogi i od razu pierwszy niewielki podbieg. Drogi są tutaj odśnieżane i zadeptywane do równej, gładkiej płaszczyzny. Na szczęście oblodzenie było umiarkowane i można było jechać obu stylami.

Na początku poruszaliśmy się szlakiem zielonym w stronę dzielnicy Ochojec. Tam odbiliśmy w lewo aż do szlaku czarnego prowadzącego nad użytek ekologiczny (jak mądrze nazywają chronione obszary przyrodniczo-krajobrazowe) Płone Bagno, które miało być celem naszej wycieczki.

Ania biegaczka

Pierwszą większą atrakcją była hałda Kopalni Węgla Kamiennego „Murcki”. Wyglądała dosyć stromo i nieprzystępnie, ale otacza ją bardzo przyjemny trawers, więc po chwili znalazłem się naj jej szczycie. W dole widziałem na wzajem zjeżdżające i wywracające się dziewczęta. Widać, że upadki bardzo przypadły im do gustu. :-) Nie wiedziałem jeszcze, że jeden z nich skończy się wybiciem stawu w nadgarstku i zaprowadzi naszą koleżankę do gipsowni na wydziale ortopedii.

Krajobraz wyglądał jak śnieżno-lodowa pustynia. Nie miałem odwagi zjeżdżać na krechę, więc lawirowałem potężnym zakosem pomiędzy młodymi świerkami, modląc się aby nie trafił mi żaden pomiędzy nogi.

lodowa pustynia

Rezerwat Las Murckowski jest pozostałością dawnej Puszczy Śląskiej. Bardzo cieszyły mnie ogromne buki pomiędzy którymi przejeżdżaliśmy.
Od ostatnich opadów śniegu minęło już trochę czasu i większość dróg zdążyły już rozjeździć traktory. Dlatego wybraliśmy lawirowanie pomiędzy drzewami. Spadły niedawno deszcz i późniejsze obniżenie temperatury wytworzyło twardą skorupę śnieżno-lodową. Była tak wytrzymała, że nie było mowy o żadnym zapadaniu się! Jechało się jednakowo dobrze klasykiem lub łyżwą, biegówki sunęły po gładkiej powierzchni.

piknik

Wszędzie wokół czuje się tchnienie industrializacji. W dali słychać szum miasta, na horyzoncie rysują się kominy i szyby kopalń. Wielokroć przejeżdżaliśmy przez jakieś drogi i tory kolejowe.

upadek

W lesie siatka dróg i ścieżek w większości oznaczona jest szlakami turystycznymi, spacerowymi i rowerowymi. Niestety zapomniano o czymś takim jak biegówki i o turystyce narciarskiej. Cóż, parokrotnie spotykaliśmy samotnych biegaczy, ale to jeszcze nie jest taka popularna forma wypoczynku jak rower.

Czas spowodował, że musieliśmy zrezygnować z odwiedzenia rezerwatu Płone Bagno. Zawróciliśmy i ostatni etap wycieczki prowadziliśmy nasze biegówki szlakiem czerwonym w stronę Giszowca.

biegówki na lodzie

Na kilkanaście minut przed końcem trasy spotkała nas niespodzianka. Przebiegająca przez nisko położoną nieckę ścieżka była cała zalana wodą i skuta lodem. Wysunęliśmy najlżejszą osobę na czoło, aby jechała pierwsza w charakterze mięsa armatniego, ale nawet pod nią lód zaczął niepokojąco strzelać. Ooooo, może jednak nie będziemy go tak dokładnie testować! Zawróciliśmy i zaczęliśmy objeżdżać całe rozlewisko lasem. Końcowy odcinek pokonałem prawie równolegle do bielskiej czteropasmówki. A tyle razy tam jeździłem i zawsze spoglądałem w ten las, nie przypuszczając nawet, że będę kiedyś z niego oglądał gierkówkę.

zalany las

Zakończenie eskapady odbyło się w Rybaczówce. Była gorąca herbatka, piwko i ciasto urodzinowe przygotowane specjalnie dla mnie przez Renatę. Dziękuję Ci bardzo! Mniam, mniam…